piątek, 16 czerwca 2017

Mydło ,,na gorąco" z glinką - przepis

Uwielbiam robić kosmetyki. W przeciwieństwie do emulsji, które w laboratorium wychodzą świetnie, a w domu różnie bywa, mydło wychodzi mi zawsze. To jest: zawsze nadaje się do użycia i zawsze sprawdza się (przynajmniej do twarzy) nie gorzej od dobrego kosmetyku, który kupię gotowy.
Tym razem postanowiłam połączyć to, co dobre z tym, co... równie dobre i dodałam do mydła glinki ;) A właściwie dwóch: czarnej i różowej. Czy jestem zadowolona z tej mikstury dowiecie się później, ale jedno jest pewne - sama metoda produkcji mydła na gorąco (czyli z gotowaniem) spodobała mi się i z pewnością ją jeszcze wykorzystam.



Kwestia produkcji mydła to temat rzeka. Sympatycy tej czynności wyróżniają metodę zimną i gorącą. Dotąd zazwyczaj korzystałam z zimnej, czekając kilka tygodni, aż reakcja zmydlania zajdzie niemal w całości. PTym razem postanowiłam jednak skusić się na metodę gorącą, ponieważ:

  • mydło jest gotowe tego samego dnia
Kiedy już szczęściwie znajdę ochotę na dokładnie wysprzatanie swojego kącika zabaw kosmetycznych, mogę jednego dnia przygotować masę, uformować i ozdobić ją oraz od razu używać.
  • łatwiej jest dodać aktywne lub dekoracyjne dodatki
Nie warto dodawać większości dodatków, gdy mydło jest niedojrzałe. NaOH (KOH także to dotyczy) między innymi denaturuje białka, zmienia strukturę cukrów (zarówno prostych, jak i złożonych), zobojętnia kwasy i strąca wodorotlenki z wielu rozpuszczalnych soli. Ułatwia też zajście wie(eee)lu reakcji między poszczególnymi składnikami, stąd w największym skrócie - nie polecam.

Weźmy tytułową glinkę jako przykład - sporo minerałów obecnych w kaolinie reaguje z NaOH. Dlatego jeśli chcielibyśmy zrobić mydło z jej dodatkiem na zimno i cieszyć się równie dobrym efektem, musielibyśmy poczekać aż masa mydlana dojrzeje, rozdrobnić ją, przetopić i dopiero dosypać glinki. Kiedy stosujemy metodę na gorąco, masę mamy od razu w naczyniu i od razu bez grudek, czyli łatwo mieszającą się.
  • można sobie pozwolić na więcej zabawy z dziećmi
To dla mnie główny atut. Pierwszą część robię sama, ale kiedy jest już prawie gotowe (czyli nie żrące, a gorące), zapraszam do działania córeczkę.
Tutaj domyślam się, że zdania w temacie dzieci+gorąco i dzieci+chemikalia mogą być podzielone, więc nie nakłaniam, tylko piszę, że jest taka opcja. Młoda chemiczka ma kontakt z gotowaniem w domu i przedszkolu, mam na nią oko, jest w okularach, a używane substancje są bezpieczne, o ile się ich nie zjada. Jeśli ktoś ma wątpliwości co do dzieciaka, chemii lub samego siebie, niech postepuje w zgodzie z przekonaniem, a nie tym, co piszę - koniec wstawki BHP ;)
Kończy gotowanie, sprawdza pH papierkiem, dosypuje dodatków i nakłada do foremek. Czy to lubi? Cóż, jako odpowiedź niech posłuży fakt, że sporo wolnych dni zaczyna się u nas pytaniem: ,,Mamusiu, a zrobiiiiimy dziś kosmetysie?"

Na czym polega robienie mydła ,,na gorąco"?

W największym skrócie na tym, żeby wykorzystać to, że w podwyższonej temperaturze cząsteczki mają większą energię, więc reagują szybciej i można uniknąć kilkutygodniowego leżakowania.
Pierwsza część wygląda identycznie, jak w metodzie zimnej (dlatego linkuję opis czynności)- jest roztwór NaOH, jest też olej. Mieszamy blenderem (robię to od razu w nierdzewnym garnku), ale zamiast wlewać do formy, stawiamy wszystko na gaz. Gotujemy, mieszając od czasu do czasu przez około godzinę (jeśli ogień będzie konkretny, to znacznie krócej).W tym czasie uzupełniamy małymi porcjami wyparowaną wodę, kiedy widzimy, że mydło zaczyna się łatwo przypalać.
Kiedy mydło jest gotowe? Pierwszy warunek to pH. Sprawdzamy na maleńkiej porcji mydła (czubek łyżki) wymieszanej z wodą (najlepiej przygotować sobie szklankę z boku). Kiedy pH będzie wynosić między 7 a 8,5,mydło można doprawić, czym uznamy za słuszne.



Ile czego użyć? Czy muszę mieć wagę?

Do obliczeń z miejsca polecę SoapCalc. Poniżej pokażę screeny, jakie to zmyślne cudo:


Wybieramy rodzaj oleju i wodorotlenku, a kalkulator oblicza, ile ługu musimy użyć na daną ilość oleju i podaje to w gramach. Jeśli jednak ktoś nie dysponuje wagą techniczną ani kuchenną też nie musi bardzo się przejmować. Możliwe jest przybliżone określenie proporcji objętościowych. Do swojego mydła użyłam oleju oliwnego (pomace), dokładnie litra. Gęstość olejów oliwnych (i większości olejów spożywczych) to według różnych źródeł 0,8-0,9 kg/l, czyli litr tej oliwy będzie ważył między 800g a 900g. Ponieważ nie sprawdzimy tego bez wagi, przyjmijmy wartość dokładnie pośrodku, czyli 850g i tą właśnie wpiszmy w kalkulator.
Teraz czas na wartość 'Super Fat'. Ustawiam ją zwykle odruchowo na 10%, ale przy ciepłej metodzie nie trzeba się nią aż tak bardzo przejmować - gdyby tłuszczu było za mało, łatwo dodać go w trakcie gotowania. Jeśli więc kilka razy pod rząd macie sytuację, że sprawdzacie pH mydła, a ono cały czas się nie obniża, spróbujcie dodać trochę jakiegokolwiek oleju. Prawdopodobnie było go za mało wcześniej.
Pozostała jeszcze ilość wodortlenku i wody. W pole 'Water as % of oils' wpisać możemy w zasadzie dowolną wartość i niezbyt się nią przejmować (jak widać, wpisałam 50, ale nie użyłam aż tyle) - wody musi po prostu być tyle, żeby wodorotlenek się rozpuścił. Jeśli mydło w czasie gotowania będzie zbyt gęste, można jej dodać, a jeśli zbyt rzadkie - odparować ją.
Teraz już pozostaje kliknąć, żeby kalkulator policzył, ile NaOH nam trzeba:




Wodorotlenek wyskakuje nam jako wartość podana w gramach. Ale na to też jest sposób! Na opakowaniu prawdopodobnie będzie podana taka wartość, jak gęstość nasypowa. Mój ma postać drobnych pastylek o ok. 2mm średnicy i jego gęstość nasypowa to 1,14 g/cm3. Centymetr sześcienny to inaczej ml. Wartość może być też podana w kg/m3. Teraz pozostaje tylko znaleźć gęstość nasypową swojego odczynnika, odczytać wartość z ,,mydlanego kalkulatora" i posłużyć się banalną proporcją, jak ta zapisana poniżej:

masa przypadająca na 1cm3 według gęstości nasypowej [w gramach]    -    1cm3
masa z przepisu z kalkulatora [w gramach]    -     x [w cm3]

czyli u mnie:

1,14g     -     1 cm3
102,55g      -      x cm3

x= (102,55 x 1)/1,14
x= 89,96 cm3

Jeśli mamy miarkę do odmierzania objętości (np. miarki do ciasta czy nakrętki z syropu) to 90 cm3 (czy jak kto woli ml) nie jest już żadnym problemem.

Pozostaje już tylko dodatek, czyli glinka. Ja użyłam po 50g różowej i czarnej glinki Fitocosmetic.

A jak z samym mydłem?

To chyba pierwszy raz, kiedy bardziej odpowiada mi wariant ,,biały", czyli mydło bez żadnych dodatków. Nie o to chodzi, że glinka się nie sprawdza na skórze. Sprawdza się właściwie bardzo fajnie, ale jest w niej sporo krzemionki, więc rysuje i paskudzi moją plastikową mydelniczkę. Za to kostka mydlana z glinką jest twardsza i wytrzymalsza, więc z tego względu można się skusić ;)

2 komentarze:

  1. Na gorąco jeszcze nie robiłam. Będę musiała spróbować jak będę miała więcej czasu. Zwykle robię jak narzeczony jest z synkiem na basenie czyli mam jakieś dwie godziny na wszystko. Szybko wlewam do foremek, sprzątam... a oni już w domu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Nie jest wiele dluzej, chociaz szczera prawda, ze czas wtedy inaczej plynie ;)

      Usuń